Od sceptyka do świadomego wyboru: Jak ubezpieczenie zmieniło moje podejście!

Nigdy nie myślałem, że ubezpieczenie będzie miało tak duże znaczenie w moim życiu, aż do dnia, w którym miałem wypadek na motorze. Oto moja historia i dlaczego uważam, że każdy powinien jakieś posiadać.

Siemanko, witam wszystkich bardzo serdecznie!

Dzisiejszy post chcę poświęcić ubezpieczeniom i mojej historii związanej z nimi.
W czerwcu 2020 roku poznałem Pana X. Porozmawialiśmy chwilę, i zaoferował mi on rozmowę online, aby przedstawić mi ofertę ubezpieczeniową… Jako iż od zawsze bylem sceptycznie nastawiony na tego typu rzeczy, to i tak zgodziłem się na tę rozmowę. Sama rozmowa przebiegała w miarę ok, lecz muzyka w tle, którą puścił, była irytująca i zbyt głośna… (ale nie o tym).

Po luźnej rozmowie Pan X przeszedł do konkretów i zaczął opowiadać o ubezpieczeniach. Tak jak wspominałem wcześniej, nie byłem fanem tego typu rzeczy, ale… Gdy usłyszałem o ubezpieczeniu, które nazywa się „Income Protection”, zacząłem drążyć i zadawać pytania.

Co to jest Income Protection?
Income protection (ubezpieczenie dochodów) to rodzaj ubezpieczenia, które zapewnia regularne wypłaty, jeśli z powodu choroby lub wypadku nie jesteś w stanie pracować. Celem tego ubezpieczenia jest zapewnienie stabilności finansowej w trudnych czasach, zastępując część Twojego dochodu, który byś zarabiał, gdybyś był zdolny do pracy. Wypłaty zaczynają się po określonym okresie oczekiwania (np. 4 tygodnie od daty zdiagnozowania choroby lub wypadku) i trwają do momentu powrotu do zdrowia, osiągnięcia określonego wieku lub do końca okresu ubezpieczenia.

Jak już wiemy, czym jest, to wróćmy do dalszej części rozmowy z Panem X. Gdy już dowiedziałem się wszystkiego, czego chciałem o Income Protection, powiedziałem mu, że jestem zainteresowany tym ubezpieczeniem. Pan X się nie poddał, zaczął dalej proponować mi inne ubezpieczenia, i kolejnym ubezpieczeniem, na które stety lub niestety się zgodziłem, było „Critical Illness”. Nie wiem, w sumie, po co wtedy się na to zgodziłem, ale jak się później okaże, to będzie „dobry” ruch.

Czym Jest Critical Illness?
Critical Illness (ubezpieczenie od ciężkich chorób) to rodzaj ubezpieczenia, które zapewnia jednorazową wypłatę, jeśli zostaniesz zdiagnozowany z jedną z określonych w polisie ciężkich chorób, takich jak rak, zawał serca czy udar mózgu. Kwota wypłacana jest z góry i może być wykorzystywana w dowolny sposób – na leczenie, spłatę długów, adaptację domu do nowych potrzeb czy jako wsparcie finansowe dla rodziny w trudnych czasach.

Ok, gdy już wiemy, czym są owe ubezpieczenia, nadszedł czas, aby zadeklarować Panu X, że biorę oba i nie chcę żadnych innych.
Na co Pan X mówi:
„Może chcesz ubezpieczenie od złamań?”
Na co odpowiedziałem:
„Stary, ja się nie łamię 😜
Jeszcze chwilę próbował, ale jak zobaczył, że nic nie ugra, odpuścił.

Gdy już dobitnie postanowiłem, jakie ubezpieczenia biorę, Pan X zaczął wypełniać formularze online… Był tak profesjonalny, że pierwsze, co zrobił, to źle wpisał mój adres email, po czym, jak mu zwróciłem uwagę, powiedział „Oj tam, zadzwonisz sobie do nich, i zmienią Ci”… Po kilku minutach wszystko było gotowe, to się pożegnaliśmy. W ciągu tygodnia przyszły mi wszystkie dokumenty pocztą oraz kopie na maila -,- mail oczywiście był zły, ale jakoś wtedy tym się nie przejmowałem.

Wydawałoby się, że historia dobiega końca, a tak naprawdę dopiero się zaczyna. 🙂

5 miesięcy później, będąc u mojego serdecznego znajomego Dawida, zobaczyłem Ją… 🥰😍
Piękną… Zgrabną… a jak brzmiała… mmm, miód na uszy. Była to Honda CBR 125 z wydechem Black Widow.

Porozmawiałem o niej z Dawidem, i tak się podpaliłem, że w ciągu 2 tygodni stałem się jej właścicielem. Po kolejnych 2 tygodniach miałem już Certyfikat CBT (CBT jest to podstawowy jednodniowy kurs, na którym sprawdzają, czy potrafisz bezpiecznie poruszać się po drogach publicznych. Jest on wymagany, aby móc jeździć na motorach o pojemności do 125cc. W Polsce wygląda to całkiem inaczej).

Gdy już miałem moto, ubezpieczenie, strój i wszystkie potrzebne rzeczy, aby stać się rasowym motocyklistą, to w końcu mogłem zacząć jeździć. Czy wspominałem, że to była końcówka grudnia? Jak nie, to mówię Wam teraz 😊

Miesiąc później, bo pod koniec stycznia, miałem wypadek… tak, na motorze… Mniejsza o większość, brak doświadczenia w tamtym momencie równało się uderzeniu w krawężnik na ostrym łuku. Co ten wypadek przyniósł? A przyniósł relokację lewego nadgarstka oraz ukruszona podstawę kości prawego kciuka. To były czasy COV**-u, więc trochę się naczekałem na przyjęcie. Streszczając… w ciągu 3 dni byłem 2 razy w szpitalu, podczas których miałem operacje obu rąk. W lewej wstawili mi metalową płytkę, która trzyma nadgarstek na swoim miejscu, a w prawej także wstawili mi płytkę, która służy za podstawę kciuka.

No i co teraz? Ubezpieczenia od złamań nie otrzymam, bo przecież „Ja się nie łamię”. Ubezpieczenia od firmy, która ubezpieczała motor, też nie, bo przez moje niedopatrzenie źle ubezpieczyłem motocykl… Gdy odezwałem się do Pana X o poradę i pomoc w sprawie Income Protection (miałem obie ręce w gipsie), to usłyszałem: “zadzwoń sobie do nich, to jest łatwe”. Wtedy okazało się, że ten oto osobnik jest po prostu zwykłym sprzedawcą, który wali na ilość, a nie na jakość usługi, którą oferuje. No cóż… na szczęście firma, w której pracowałem, w swojej polityce miała zapisane, że w przypadku chorób, wypadku czy innych dolegliwości będą wypłacać 100% wynagrodzenia do 12 tyg… uff… uratowany.

No ale co z tym Income Protection? Napisałem do nich, przedstawiłem sytuację, wysłałem dokumenty ze szpitala, i wypłacili mi pieniądze. Mój Income Protection wynosi 1500 funtów miesięcznie, więc firma Aviva wypłaciła mi z góry za 2 miesiące, po czym napisali, że w razie jakichś zmian, żebym się do nich odezwał. Po 2 miesiącach znów się do nich odezwałem z nowym zwolnieniem, i po raz kolejny z góry wypłacili mi za kolejne 2 miesiące. Ta historia pokazuje, że warto pomyśleć o ubezpieczeniu się, a przynajmniej wzięciu Income Protection. Moim zdaniem jest to must-have!, jeżeli pracujesz, bo nigdy nie wiadomo, co się może wydarzyć w Twoim życiu.
Krótko kończąc tę historię o wypadku, po 4 miesiącach wróciłem do pracy.

Hola Hola, to jeszcze nie koniec 😊

Po jakimś czasie od powrotu do zdrowia pojechałem na kolejny Crypto Event, który odbywał się w Bristolu, poznałem tam Joannę, z którą złapałem bardzo dobry kontakt. Jest to naprawdę miła i sympatyczna osoba o wielkim sercu i wyjątkowymi marzeniami. Z tego miejsca chciałbym ją serdecznie pozdrawiać.
Joanna okazała się również zajmować ubezpieczeniami, i w tym roku (2023), dwa lata po wypadku, odezwałem się do Asi, czy mogłaby przejrzeć moje ubezpieczenia, bo chciałbym zrezygnować z Critical Illness oraz jeżeli jest jakaś lepsza oferta Income Protection, to ją zaktualizować.


Asia powiedziała, że nie ma sprawy, i żebym jej wysłał dokumenty. Kilka dni później zadzwoniliśmy się online i zaczęliśmy rozmawiać. Cała rozmowa trwała około 3h, ponieważ przez pierwsze 1.5 godziny to po prostu rozmawialiśmy o nas: co słychać itp. (nadrabialiśmy 😊). Jak już sobie tak pogadaliśmy, przeszliśmy do ubezpieczeń. Co do Income Protection, dowiedziałem się, że jest to dalej jedno z najlepszych ofert, i jeżeli wystarczy mi 1500 miesięcznie, to nie warto nic zmieniać, więc zostawiliśmy jak jest. No i nasz ukochany Critical Illness. Asia powiedziała, że na początku ją zdziwiło, dlaczego płacę 17 funtów, jeżeli Critical Illness kosztuje około 10, ale po sprawdzeniu papierów powiedziała, że płacę tyle, ponieważ mam pewien extra benefit, którym uwaga… jest UBEZPIECZENIE OD ZŁAMAŃ!
Ta informacja mnie lekko poirytowała, bo w chwili wypadku cały czas sądziłem, że takiego nie posiadam oraz żałowałem, że go nie wziąłem. I tak, ktoś mi może zarzucić: „Dlaczego nie przeglądnąłem swoich polis ubezpieczeniowych?!” Zgodzę się z tym! Mogłem to zrobić, ale skoro podczas rozmowy z Panem X jasno powiedziałem, że nie chcę takiego ubezpieczenia, to nie przeszło mi później przez myśl, że w Critical Illness może być jakiś extra benefit, którym akurat będzie ubezpieczenie od złamań, w dodatku przypomnę, że byłem po wypadku z połamanymi rękami. Nie szukam wytłumaczenia, po prostu chcę pokazać pełną perspektywę osoby, która nigdy nie miała doświadczenia z takimi rzeczami oraz jest po wypadku. Z tego miejsca także apeluję do wszystkich: CZYTAJCIE DOKUMENTY, bo wiedza jest bezcenna!

Wróćmy teraz do Asi, która wysłała również mi urywek umowy, gdzie pisze, że mogę robić claimy tylko do 6 miesięcy od wypadku (przypomnę Wam tylko, że minęło już ponad 2 lata…). No i tu przychodzi mój super bohater, JOANNA, która mówi coś takiego: „Nie chcę Ci robić żadnych nadziei, ale wyślę Ci dokument, który będzie mnie upoważniał do tego, aby Cię reprezentować, i o ile się zgodzisz, to zadzwonię do Zuricha i sprawdzę, co da się zrobić”. Oczywiście się zgodziłem, i zaczęliśmy działać. Asia rozmawiała z nimi i napisała mi, że trzeba będzie wysłać im wszystkie dokumenty ze szpitala oraz wszystkie inne informacje, które będą potrzebować. Po czym dodała, że może coś z tego być, ponieważ nie powołali się na zapisany w umowie (paragraf o claim-ie „w ciągu 6 miesięcy…”). Po wymianie kilku maili z Zurich-em i dwóch tygodniach oczekiwania, w końcu przyszedł mail z decyzją, którą od tygodnia sobie wizualizowałem. Decyzje, którą podjął Zurich, było zaakceptowanie mojego claima!

Napisali również, że w ciągu kilku dni na moje konto zostanie przelana kwota równa 4000 funtów. Byłem szczęśliwy, i gdy tylko napisałem Asi, że mamy to, i pytałem, ile chce za pomoc, odpowiedziała, że nic, że cieszy się, że się udało, i jeżeli będzie kiedyś ktoś potrzebował ubezpieczenia, żebym ją polecił, to będzie najlepsze podziękowanie. Powiedziałem sobie, że jeżeli się spotkamy kiedyś, i będziemy mieli więcej czasu, aby spędzić razem czas, to stawiam jej przepyszny obiad i najlepszą butelkę wina, whisky, wódki, czego tylko sobie zażyczy 😊 Jestem jej bardzo wdzięczny za pomoc i chciałbym ją polecić każdemu, kto nie ma lub myśli o wzięciu jakiegokolwiek ubezpieczenia. Asię znam prywatnie i poznałem ją jeszcze przed wszystkimi tymi zawirowaniami, i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jest niesamowitą osobą o dobrym sercu, która lubi pomagać ludziom. A w swoim fachu ma wieloletnie doświadczenie, nie wciska ubezpieczeń, nie idzie na ilość, a na jakość. Z każdym klientem nawiązuje więź i w trudnych chwilach im pomaga, a nie zostawia, tak jak wielu innych przedstawicieli ubezpieczeń. (Oczywiście nie chcę tutaj, żeby to wyglądało, jakbym wszystkich wrzucał do jednego wora, bo tak nie jest, ale ja czy moja mama trafiliśmy na kilku tych „sprzedawców”, którzy tylko liczą pieniądze, a nie dbają o dobro ludzi, więc wypowiadam się z własnych doświadczeń, i jest to tylko moja indywidualna opinia.)

Podsumowując, moim zdaniem oraz z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że warto usiąść i przemyśleć sprawę ubezpieczenia siebie, rodziny czy domu. Każdy ma swoje indywidualne potrzeby, i każdy będzie potrzebował czegoś innego. Warto jest także skontaktować się z przedstawicielem ubezpieczeniowym i z nim porozmawiać, to Cię nic nie kosztuje, a także nie jest nigdzie powiedziane, że od razu musisz się do czegoś zobowiązać. Taki doradca wysłucha Cię oraz zaproponuje ubezpieczenie dostosowane do Twoich potrzeb. O ile oczywiście traficie na dobrego i rzetelnego, ja znam dwoje, a jednym z nich jest właśnie Joanna Boguńska! Poniżej zostawię jej dane kontaktowe. Jeżeli jesteś osobą taką, jak ja byłem wcześniej, czyli negatywnie nastawioną, lub rozmyślałeś/aś już nad wzięciem ubezpieczenia, czy też chcesz sprawdzić, czy Twoje aktualne ubezpieczenie jest wystarczająco dobre, to odezwij się do Asi i przekonaj się.

Kontakt do Asi > Kliknij <

Jeżeli dotrwałeś/aś do końca zostaw komentarz “Dotrwałam” / “Dotrwałem”.

Dziękuje i do następnego!
Pozdrawiam.
Kamil

4 replies on “Od sceptyka do świadomego wyboru: Jak ubezpieczenie zmieniło moje podejście!”

  • Kamil Gruszecki 23 October 2023 at 20:19

    Dotarłem 😛

  • Joanna Bogunska 23 October 2023 at 20:28

    Dotrwałam 😅 Czytałam z zapartym tchem. Opowiem Wam kiedyś ta historie z mojej perspektywy 😉

  • Karolina 23 October 2023 at 21:27

    Dotarłam:) też mam ubezpieczenie dzięki Asi i przyznaję ci rację, warto się ubezpieczać bo nigdy nie wiadomo co przyniesie życie. Pozdrawiam

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *